czwartek, 9 lipca 2015

Szkoła przetrwania...czyli jak przetrwać pierwsze miesiące samotnego rodzicielstwa

Teraz będzie trochę dłużej.. Weźcie sobie kawkę, jeśli nie jesteście na diecie to i dobre ciasteczko, i usiądźcie wygodnie.

Dlaczego zostajemy samotnymi matkami??

Prostą sprawą jest, że aby zostać samotnym rodzicem należy najpierw być w "jakimś" związku (w zdecydowanej większości). był sobie kiedyś książę, albo mąż po prostu. Plany na przyszłość, wspólny dom, wspólni przyjaciele, miłość. Pojawia się dziecko, dzieci. I nagle to ucieka. Wina leży po mojej, jego, naszej stronie. Trudno dopatrywać się czegokolwiek. Stało się, ot tak, trudno.

Najsmutniejszym powodem bycia samotną matką jest strata męża/ partnera. Śmierć nigdy nie będzie łatwa, zrozumiała i sprawiedliwa. Tu nie było wyboru, nikt nie pytał nas o zdanie.

Coraz częściej dochodzi do sytuacji, kiedy związek kończył się wraz z wiadomością o ciąży, albo tuż przed. Tu nigdy nie wiadomo, o co chodzi. Życie tak się układa i trzeba jakoś ciągnąć ten wózek.

Zdarza się tak, że czasami brakuje zrozumienia, szacunku, wypala się uczucie, nasze postrzeganie świata rozchodzi się w dwie różne strony. Lepiej się rozejść, bo kłótnią niczego nie zmienimy a końca tej beznadziejnej sytuacji nie widać.

Czasami przychodzi zdrada. Ciężko jest ponownie zaufać, wszystko wali się w jednej sekundzie. Czy już zawsze będę musiała spoglądać na niego podejrzliwie? Przecież na dłuższą metę nie da się tak żyć. Rozstanie to jedyna słuszna decyzja w tamtym momencie.

Jeszcze innym razem dochodzi do przemocy. Ja właśnie należę do tej grupy samotnych matek. Tu nie ma żadnego wytłumaczenia i nie ma dostępnych innych opcji. MUSIMY się rozstać, nie tylko dla dobra dzieci, ale także dla nas samych. Tu jest najtrudniej, bo następuje tzw. przywiązanie ofiary do kata oraz strach przed nieznanym. Przecież przez całe nasze wspólne życie  zostałam przygotowana do tego, ze jestem beznadziejna i nie poradzę sobie sama. Ale i tu dochodzimy do momentu, kiedy klamka zapada i uwalniamy się.

Czasami jesteśmy szczęściarami - mamy cudownych rodziców, którzy maja na tyle pieniędzy i warunków, by nas wesprzeć w tej sytuacji albo jesteśmy na tyle samodzielni, że mamy swoją prace, poukładaną opiekę, bądź dzieci w wieku "samowystarczalnym".

Długo myślałam nad listą z kategorii "co zrobić by przetrwać". Mając trójkę dzieci, wychodząc ze związku z długiem, kosztując smak bezrobocia, doszłam do listy, którą mogę polecić każdej kobiecie będącej w podobnej sytuacji.


Co zrobić by przetrwać początki samotnego macierzyństwa? 

*mieszkanie/lokum - jeśli masz je duże a nie stać Cie na nie, bo Twoje oszczędności topnieją albo nie masz ich wcale, zamień je na mniejsze, albo wynajmij pokoje studentowi.
Ja miałam małe mieszkanie, ale urząd miasta przyznał mi pomoc w postaci dofinansowania.

*opieka nad dziećmi - sprawdź w okolicznych przedszkolach, czy nie maja jakichś ulg dla samotnych matek, albo czy można zapłacić w ratach bądź odwlec nieco czesne
U mnie dzieci kwalifikowały się do darmowego przedszkola dopiero od trzeciego roku życia na 3h dziennie. Natomiast całodniowe przedszkole dla dwóch moich smyków przewyższało moje zarobki, więc odpadało w przedbiegach.Tu przydała mi się pomoc pani z opieki społecznej, która załatwiła mi miejsce darmowe dla Jayka od drugiego roku życia.

*a może opiekunka - jeśli masz więcej niż jedno dziecko sprawdź czy taniej nie wyjdzie Cię opiekunka - jest dużo starszych, miłych pań, które z chęcią dorobią do emerytury, a i Ty masz trochę czasu, by zapłacić pierwszym razem
Ja osobiście zrezygnowałam z tej opcji, ponieważ raz trafiłam na kobietę na tyle nieodpowiedzialną, że zraziłam się na całe życie. Znam jednak przypadki, kiedy znajomi trafiali na diamenty w tej dziedzinie.

*praca- jeśli jesteś utalentowana, masz jakiś fach w ręku postaraj sie go wykorzystać, możesz pilnować inne dzieci, malować obrazy, dawać lekcje prywatne z polskiego, angielskiego czy matematyki. Może będziesz miała tyle szczęścia, że znajdziesz zatrudnienie na warunkach Tobie odpowiednich, by pogodzić pracę z samotnym wychowaniem dziecka/dzieci
Nie miałam zbyt wielkich możliwości podjęcia pracy, kiedy w domu dwójka malutkich dzieci. Wtedy wpadłam na pomysł skorzystania ze swojej znajomości języka angielskiego. Tłumaczyłam, uczyłam, pisałam teksty. Do tego doszedł mi chłopiec do pilnowania. Jakoś potrafiłam przetrwać ten rok.

*zakupy - zawsze rób w discountach, z listą w ręku, schyl się po produkty w dolnej półki - są o wiele tańsze a często, nie kupuj markowych pieluch, słodyczy czy innych rzeczy.
Supermarkety, okoliczne sklepy i hipermarkety miałam obcykane na 102. Kupowałam najtańsze produkty. Niektórych używam do dziś, bo już wiem, że niczym nie różnią się od swoich droższych odpowiedników.  Robiłam pyszne jedzenie z niczego,dzieci szybciej wyrosły z pieluch,  a i czasem na koniec miesiąca zostawało, by wziąć  dzieci gdzieś poza dom.

*nie wstydź się poprosić o pomoc znajomych, czy umieścić posta na portalu społecznościowym, że potrzebujesz odzieży czy sprzętu do domu
U mnie co jakiś czas znajomi zrobili zakupy, a w internecie szukałam tanich lub częściej darmowych okazji by kupić dzieciom zabawkę czy też ciuchy.

*przyjemności - nie pozbawiaj się ich...znajdź tańsze seansy w kinie, pojedź z dziećmi na piknik zamiast do McDonalda (i tańsze i zdrowsze :P ), weź dzieci na rower, idź z koleżankami poplotkować.
W  tamtym okresie byłam mistrzem kolorowania, malowania, wycinania, sklejania, piknikowania, szukania nowych miejsc na ziemi, tworzenia teatru, wyszukiwania wszystkiego, co tanie i łatwo dostępne.

Dałam radę ja, dało tysiące innych kobiet, dadzą i następne.

Zawsze kieruję się zasadą "Nie ja pierwsza- nie ostatnia" i choć nieraz wiatr zawiał w oczy, to wstawałam i szłam....i ciągle idę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz