piątek, 31 lipca 2015

Samotna mamuśka na obczyźnie - finanse i inne sprawy

Niemcy, Szwecja, Francja, Hiszpania, czy Anglia - to tylko niektóre miejsca, gdzie również można spotkać samotne mamuśki. Każda radzi sobie, jak może. Jedne mają większą opiekę od państwa, inne mniejszą. Najważniejsze jest to, ze KAŻDA stara się wychować swoje dzieci jak najlepiej. Jest jednak trudniej ze względu na otaczającą nas rzeczywistość. Inna kultura, język, tradycje.

Osobiście od 9 lat mieszkam w Wielkiej Brytanii, więc mogę się jedynie wypowiedzieć na temat tegoż kraju. 


Plusy...... Samotna matka może starać się o różnego rodzaju zasiłki. Do Ł10 tys nie zapłacimy podatku od dochodu. Opieka zdrowotna jest całkowicie bezpłatna dla dzieci do lat 16. Jeśli kwalifikujesz się do dofinansowania do wypłaty, również i Ty masz darmową opiekę zdrowotną i dentystyczną. Nie robimy dzieciom wyprawek do szkoły, jednak koszt pełnego umundurowania dziecka jest zbliżony.

Minusy... Opieka nad dzieckiem jest tak cholernie droga, nawet po dofinansowaniu, że czasem lepiej zostać z dzieckiem w domu i poczekać, aż będzie się kwalifikowało do darmowych 3h/dzień. Możesz zostawić dziecko samo w domu dopiero od 11. roku życia. Mieszkanie samotnie z dziećmi wcale nie musi być takie bezpieczne. Gdybyś chciał zaoszczędzić i wynająć pokój, to pamiętaj, że dzieci muszą mieć osobne pokoje. Nie można krzyczeć, bić, dawać klapsów - ale to jest raczej naturalnie oczywiste.Taka ciekawostka - przy wejściu na basen na jedno dziecko poniżej 8. roku życia przypada jeden dorosły. Dlatego też do przyszłego roku raczej nie skorzystamy z tej formy rekreacji.

Moje doświadczenia...moje finanse...mój pogląd...

MIESZKANIE


Tak, mogę powiedzieć to z ręką na sercu - nie stać mnie na zakup domu w UK!! Ceny są gigantyczne i zdecydowanie są  poza zasięgiem mojego portfela. Zadowolić się muszę wynajmem od prywatnego właściciela.
Można starać się o dofinansowanie z Urzędu Miasta i to ratuje mi tyłek.
Sama muszę pokryć część czynszu w wysokości Ł350 plus podatek Ł115, to wychodzi około 2,720zł


RACHUNKI


Tu raczej nie można starać się o dofinansowania.
Wszystko trzeba zapłacić samemu, jak przystało. I tak: 

  • internet - Ł19,99/116zł
  • telefon - Ł15 x 2 ( w tym 500min, nielimitowane smsy oraz 1GB internetu)/175,50zł
  • prąd - średnio wychodzi mnie Ł60/351zł
  • gaz - średnio Ł80/468zł
  • woda - tu nie wiem, co się dzieje, jeszcze do tego nie doszłam (:P ), Ł100/585zł
  • ubezpieczenie auta -  Ł120/702zł
  • podatek drogowy - Ł10/58,50zł
  • ubezpieczenie na życie - Ł16/93,60zł
  • abonament telewizyjny - Ł13/76,05zł
  • spłata długu po jakże cudownej "miłości" - Ł100/585zł

WYDATKI NA DOM/PRZYJEMNOŚCI (podane przybliżone kwoty)

  • zakupy spożywcze, przemysłowe, higieniczne - Ł400/2340zł
  • paliwo - Ł160/936zł
  • odzież - Ł50/292,50zł
  • jazda konna córki - Ł0 - koszty pokrywa dziadek - dziękujemy :*
  • od wrześnie lekcje nauki gry na pianinie dla starszego syna - ???
  • od wrześnie lekcje pływania dla młodszego - ???
  • od września -własna domena bloga plus kurs grafiki dla mamuśki - ???
  • przyjemności nieplanowane , np park rozrywki, kino czy wypad za miasto -Ł30/175,50zł
  • wydatki nieregularne, np.urodziny, wycieczki szkolne, naprawa auta - Ł20/117zł
PRZYCHODY

  • wypłata - Ł800/4680zł
  • zasiłki - Ł1040/6084zł
  • alimenty -700zł
  • dodatkowe - nie ma, nie ma pomysłu, nie ma czasu, dzieci za małe 

Nie jest dobrze, ale nie jest tragicznie.  Mamy co jeść, w co się ubrać, możemy pozwolić sobie na delikatne przyjemności. Muszę się jednak nagimnastykować, by kupić w przyszłości swoje lokum, by zapewnić dzieciom start w dorosłe życie, by nie zabrakło funduszy na edukację.

Po co to piszę? Czy po to, by pochwalić się swoim budżetem? Absolutnie nie, bo nie ma się tutaj czym chwalić . Chcę jednak, by wiadome było, że samotna matka ma ciężko wszędzie, niezależnie od miejsca, gdzie mieszka. Trzeba tyrać i robić, co tylko można, by starczyło na wszystko, co niezbędne, na wakacje czy na to, by kiedyś dorobić się czegoś więcej.

czwartek, 30 lipca 2015

Armagedon

Co to takiego ten cały "Armagedon"? Przeszperałam tysiące wyjaśnień dostępnych w Internecie oraz poszperałam w swoich szarych komórach i doszłam do wniosku, jak bardzo wszyscy się mylą.

Według jednych to zagłada ludzkości, katastrofa, koniec świat. Według innych to Sąd Ostateczny. Według mnie do dnia dzisiejszego to był strach, płacz, że znikniemy, że nie mogłabym nie zobaczyć już swoich dzieci, rodziny, znajomych.

Teraz już wiem, że prawdziwy Armagedon mam w domu, dokładnie w pokoju chłopców. Taka mała niespodzianka po powrocie z pracy.....



Zapamiętajcie, jak wygląda prawdziwy Armagedon.... 

Teraz ja, matka-bohaterka koordynująca misję sprzątania, oraz moi wierni pomocnicy musimy uporać się z przeciwnikiem i odzyskać władzę nad oazą spokoju.
 

środa, 29 lipca 2015

Czego nie należy mówić samotnym mamom..

Druga część, jak nie doprowadzić samotnej mamuśki do furii. Tym razem przedstawię Wam listę, czego NIE NALEŻY POD ŻADNYM POZOREM mówić samotnej mamuśce.

Przepraszam, jeśli momentami zrobię się nieco agresywna, ale inaczej nie potrafię...

1.Dzieci potrzebują ojca, żeby mieć męski wzorzec.
Tak, zgadzam się, ale jeśli ojciec ma to głęboko gdzieś, to uwierz, wzorcem może być dziadek albo wujek czy przyjaciel rodziny. Dziecko z takiej rodziny wyrośnie również na pełnowartościowego człowieka.


2.Czy wiesz, co to antykoncepcja?
Kurde, przecież to nie był mój plan, by zostać samotną matką!!! Kiedy rodziłam dzieci byłam w związku, który przejawiał pozytywne widoki na przyszłość.

3. Bardzo mi przykro...
A mnie nie jest przykro. Mam cudowną trójeczkę obok siebie. Codziennie dają mi konkretnego kopa do działania.  Kocham, kocham, kocham.... A poza tym potrafię zrobić rzeczy, których nigdy nie zrobiłabym w związku - malowanie, zmiana koła, przybicie gwoździa. Muszę być samowystarczalna, także jeśli coś nie wyjdzie, mogę mieć pretensje tylko do siebie.


4.Ja też jestem samotną matką. Mój mąż pracuje całe dnie/wyjechał w delegację na tydzień.
Nie!!!!!!!!!!! Nie jesteś samotną matka, tylko czujesz się samotnie podczas nieobecności męża. On wraca w końcu do domu, przyniesie wypłatę, weźmie dzieci na 30 minut na spacer, przytuli dzieci, obejrzy z nimi bajkę, pomoże w porządkach czy choćby przytuli i pocieszy. Więc przestań pieprzyć, że tak, jak ja jesteś samotną matką!!!!


5.Mogłabyś posprzątać swój dom/ auto.
Matko jedyna!!! Mam dwóch małych chłopaków w domu i jedną nastolatkę. Pracuje, piorę...... maluję dinozaury, chodzę z dziećmi do parków, na plac zabaw..... zaprowadzam/odbieram dzieci ze szkoły....i znowu gotuję, prasuję......odrabiam z dziećmi zadania domowe, uczę je grać w piłkę, jeździć bezpiecznie na rowerze, pisać, czytać, języka polskiego, angielskiego..... Do tego przytulam ich, oglądam z nimi bajki, czytamy wspólnie książki. Więc do cholery czasami mogę nie mieć czasu, ochoty..

6.Wyglądasz na bardzo zmęczoną.
Serio?? Mimo wszystko nie chcę tego słyszeć. A wiesz, dlaczego tak wyglądam?? Bo jestem zmęczona.  Czy dlatego nie powinnam wychodzić z domu? Jestem samotną matką i do pewnego czasu jest to nieodłączna część bycia samotnym rodzicem.

7. Znowu wzięłaś wolne, chorobowe, bo dziecko....chore
Jeśli nie ja wezmę to kto?? Jestem mamą i moje dzieci są dla mnie najważniejsze. Nikomu nic do tego, ile pracuję i kiedy biorę wolne.


8.Z kim zostawiłaś dzieci?
Ale że co?? Że niby nie powinnam wyjść z przyjaciółmi, nie powinnam się dokształcać, nie powinnam wyjść pobiegać czy w samotności spędzić parę chwil?? Nie są z Tobą, a opiekę zawsze mają, a mi należy się odrobina szaleństwa i zamierzam się dobrze bawić.

Czasami zanim powie się coś takiego warto zastanowić się, czy po prostu nie zranimy mamuśki, która codziennie stawia czoło przeciwnościom losu zupełnie samotnie z dziećmi, dla chce najlepiej, dla których zrobi dokładnie to, co Ty - wszystko! Usiądź, pogadaj, wypij kawę, zapropunuj pomoc, towarzystwo. Nie gryzę.



wtorek, 28 lipca 2015

Jakich pytań nie należy zadawać samotnej matce

To, że nieraz czuję się, jak twór społeczny, to nie oznacza, że można mnie jeszcze dobijać abstrakcyjnymi pytaniami. 

Chcę Wam dzisiaj podpowiedzieć, jak nie wkurzyć i nie wyprowadzić samotnej matki z równowagi psychicznej :P

Oto lista pytań ZAKAZANYCH CAŁKOWICIE!!!!!

1. Czy naprawdę jesteś sama??  
    Nie, to tylko pozory, normalnie to mam tysiące kochanków na boku, tylko rzadko się z nimi spotykam, bo nie potrafię znaleźć czasu pomiędzy dziećmi, praniem, gotowaniem, sprzątaniem, pracą czy układaniem po raz dziesięciotysięczny Lego.

2. Czy chciałabyś mieć więcej dzieci??
   Z kim? Z czym?? Nie!!!!! Trójka mi w zupełności wystarczy.

3. Gdzie jest ojciec Twoich dzieci?
  Hmmmm, niech pomyślę.. Gdzieś tam. Mam nadzieję, że już na Marsie i nie powróci.

4. Dostajesz alimenty?
   uhhhhhhh, co to w ogóle kogo obchodzi. Czy ja pytam ile zarabiasz, jakie masz długi, ile       zaoszczędziłeś w poprzednim roku?? NIE!! 
      Jeśli tak, to powinnam się żalić jak mało?? A jeśli nie, to powinnam narzekać i dzieci chować w    ubóstwie? Moje dzieci maja mamę - super hero, bez względu na to, czy moje konto jest zasilane jakąś sumką od wakacyjnego tatusia.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Grunt to dobry plan


Yupi, udało się. W końcu wakacje, a co za tym idzie - wyjazd do Polski. Pewnie gdyby nie ślub mojego brata to już 8. rok bym siedziała na wyspach. Ale w tym roku udało się podwójnie: młodszy brat będzie ślubował w sierpniu a starszy w październiku. TAKŻE JEDZIEMY!!!

Decyzja podjęta, innej być nie mogło. Papier, ołówek i siadam do planowania....

Podróż:

*samolotem - koszt ok 1300f, do tego zupełnie za darmo samotna przeprawa z trojka dzieci przez                              zatłoczone lotnisko, obładowanie bagażami. Na plus można dodać długość podróży.
*samochodem - koszt paliwa plus przeprawy przez kanał 350f, jednak długość podroży to                                             około 20h, co szczerze nie mieści mi się w głowie.

Jedziemy samochodem :) Choćby ze względów finansowych oraz dostępności auta na miejscu.

Czas zacząć planować podróż samochodem :)

* jedzenie- moja rodzina łakomczuszków pewnie pochłonie dużo. Musi być kolorowo i w miarę zdrowo (!) - a wiec mieszane kanapki, owoce, warzywa, paluszki, jakieś herbatniki, może kotleciki z piersi

*zabawy - kolorowanki, lego, tablety na czas krytyczny, zabawy w "co widzę na literkę....", "kto zgadnie ile przejechaliśmy...", "skojarzenia...", "ciąg wyrazów na....".....................

*przewertowałam przepisy drogowe państw, przez które będziemy przejeżdżać i już zakupiłam:
naklejki na światła
kamizelkę odblaskowa
alkomat
apteczkę
trójkąt
gaśnicę 

*zapakowane paszporty, dowód rejestracyjny, ubezpieczenie,przegląd auta, prawo jazdy, bilety na Eurotunel oraz powrotny na prom - czyli wszystko to, o czym siadając za kolko w UK nie muszę pamiętać i nie ma obowiązku posiadania tego przy sobie.


A wiec damy rade. Nie ja pierwsza, nie ostatnia. Mam tylko nadzieje, ze wszystko będzie ok, ze  będę mijać rozsądnych kierowców, nie złapię gumy, nic nieprzewidywalnego mnie nie spotka a wakacje okażą się wspaniałą przygoda dla mnie i, szczególnie, dla moich dzieciaczków. Na pewno napisze, jak wyszło. 


                          

                     



piątek, 17 lipca 2015

Tanie urodziny nastolatki...

Bycie samotnym rodzicem, bądź też po prostu rodzicem, to ogromny wydatek. Człowiek chce dać dzieciom wszystko to, co najlepsze, czego samemu w życiu się nie miało. Ciuchy, prezenty, gadżety, technologiczne nowości czy też edukacja pochłaniają majątek.Trzeba nieźle się nagimnastykować, żeby nasz domowy budżet nie został zachwiany. 

Ale do rzeczy. Urodziny to coroczna zmora rodziców pod względem finansów. Nowocześni rodzice wyprzedzają się w coraz to rozmaitszych pomysłach. Łyżwy, basen, kręgielnia, klub, parki rozrywki to już codzienność, nic nowego, nic zaskakującego. Jednak cena może przyprawić o zawrót głowy. A tak na marginesie, pomijając kwestie finansową - czy trzeba dzisiaj wyprawić urodziny w jakimś cool miejscu, żeby dobrze się bawić??

Moja córka w tym roku skończyła 14 lat (Boże, jak ten czas leci). Myślałyśmy nad wieloma pomysłami, jednak zdecydowaliśmy się na imprezkę urodzinową w domu. Dzięki córeczko. Wszak w domu nie znaczy nudno. Dziesięcioro nastolatków pod jednym dachem - to nie może się nie udać.

Zrobiłyśmy nasza polską, tradycyjną sałatkę warzywną. Przygotowałyśmy grilla oraz kupiłyśmy małego torta (nie, jak co roku ogromniastego, którego spożywało się tydzień po imprezie). Nie zabrakło również słodkich przekąsek, chipsów, napoi i soków oraz upieczonych kotletów. Byłyśmy w wielkim szoku, bo jedzenia zostało a wszyscy byli najedzeni do syta.

Ogólnie koszt tych urodzin wyniósł mnie Ł50 /ok 250zł, miejsce plus jedzenie, był mniejszy w porównaniu z innymi opcjami o:

*kręgle - Ł70 / ok 350zł, sama gra...co najmniej Ł20/100zł w kieszeni

*basen  Ł46 / ok 226zł,  tylko basen...Ł4/20zł na stracie, ale tu musiałabym kupić młodzieży jedzenie dodatkowo

*łyżwy  - Ł54 / ok 270zł,tylko łyżwy....minimum Ł4/20zł w kieszeni

*park rozrywki  - Ł290  / ok 1450zł, tylko wstęp....bezkonkurencyjne "AŻ" Ł240/1200zł w kieszeni.


Urodziny nie ujmują niczemu i nikomu a dzieciaki zadowolone. Każdy zapewnił, że dawno się tak nie bawił i że gdy będzie taka możliwość to wrócą za rok :) Mój portfel też przeżył a domowy budżet nie został zbyt naruszony przed zbliżającymi się większymi imprezami w rodzinie.

czwartek, 9 lipca 2015

Szkoła przetrwania...czyli jak przetrwać pierwsze miesiące samotnego rodzicielstwa

Teraz będzie trochę dłużej.. Weźcie sobie kawkę, jeśli nie jesteście na diecie to i dobre ciasteczko, i usiądźcie wygodnie.

Dlaczego zostajemy samotnymi matkami??

Prostą sprawą jest, że aby zostać samotnym rodzicem należy najpierw być w "jakimś" związku (w zdecydowanej większości). był sobie kiedyś książę, albo mąż po prostu. Plany na przyszłość, wspólny dom, wspólni przyjaciele, miłość. Pojawia się dziecko, dzieci. I nagle to ucieka. Wina leży po mojej, jego, naszej stronie. Trudno dopatrywać się czegokolwiek. Stało się, ot tak, trudno.

Najsmutniejszym powodem bycia samotną matką jest strata męża/ partnera. Śmierć nigdy nie będzie łatwa, zrozumiała i sprawiedliwa. Tu nie było wyboru, nikt nie pytał nas o zdanie.

Coraz częściej dochodzi do sytuacji, kiedy związek kończył się wraz z wiadomością o ciąży, albo tuż przed. Tu nigdy nie wiadomo, o co chodzi. Życie tak się układa i trzeba jakoś ciągnąć ten wózek.

Zdarza się tak, że czasami brakuje zrozumienia, szacunku, wypala się uczucie, nasze postrzeganie świata rozchodzi się w dwie różne strony. Lepiej się rozejść, bo kłótnią niczego nie zmienimy a końca tej beznadziejnej sytuacji nie widać.

Czasami przychodzi zdrada. Ciężko jest ponownie zaufać, wszystko wali się w jednej sekundzie. Czy już zawsze będę musiała spoglądać na niego podejrzliwie? Przecież na dłuższą metę nie da się tak żyć. Rozstanie to jedyna słuszna decyzja w tamtym momencie.

Jeszcze innym razem dochodzi do przemocy. Ja właśnie należę do tej grupy samotnych matek. Tu nie ma żadnego wytłumaczenia i nie ma dostępnych innych opcji. MUSIMY się rozstać, nie tylko dla dobra dzieci, ale także dla nas samych. Tu jest najtrudniej, bo następuje tzw. przywiązanie ofiary do kata oraz strach przed nieznanym. Przecież przez całe nasze wspólne życie  zostałam przygotowana do tego, ze jestem beznadziejna i nie poradzę sobie sama. Ale i tu dochodzimy do momentu, kiedy klamka zapada i uwalniamy się.

Czasami jesteśmy szczęściarami - mamy cudownych rodziców, którzy maja na tyle pieniędzy i warunków, by nas wesprzeć w tej sytuacji albo jesteśmy na tyle samodzielni, że mamy swoją prace, poukładaną opiekę, bądź dzieci w wieku "samowystarczalnym".

Długo myślałam nad listą z kategorii "co zrobić by przetrwać". Mając trójkę dzieci, wychodząc ze związku z długiem, kosztując smak bezrobocia, doszłam do listy, którą mogę polecić każdej kobiecie będącej w podobnej sytuacji.


Co zrobić by przetrwać początki samotnego macierzyństwa? 

*mieszkanie/lokum - jeśli masz je duże a nie stać Cie na nie, bo Twoje oszczędności topnieją albo nie masz ich wcale, zamień je na mniejsze, albo wynajmij pokoje studentowi.
Ja miałam małe mieszkanie, ale urząd miasta przyznał mi pomoc w postaci dofinansowania.

*opieka nad dziećmi - sprawdź w okolicznych przedszkolach, czy nie maja jakichś ulg dla samotnych matek, albo czy można zapłacić w ratach bądź odwlec nieco czesne
U mnie dzieci kwalifikowały się do darmowego przedszkola dopiero od trzeciego roku życia na 3h dziennie. Natomiast całodniowe przedszkole dla dwóch moich smyków przewyższało moje zarobki, więc odpadało w przedbiegach.Tu przydała mi się pomoc pani z opieki społecznej, która załatwiła mi miejsce darmowe dla Jayka od drugiego roku życia.

*a może opiekunka - jeśli masz więcej niż jedno dziecko sprawdź czy taniej nie wyjdzie Cię opiekunka - jest dużo starszych, miłych pań, które z chęcią dorobią do emerytury, a i Ty masz trochę czasu, by zapłacić pierwszym razem
Ja osobiście zrezygnowałam z tej opcji, ponieważ raz trafiłam na kobietę na tyle nieodpowiedzialną, że zraziłam się na całe życie. Znam jednak przypadki, kiedy znajomi trafiali na diamenty w tej dziedzinie.

*praca- jeśli jesteś utalentowana, masz jakiś fach w ręku postaraj sie go wykorzystać, możesz pilnować inne dzieci, malować obrazy, dawać lekcje prywatne z polskiego, angielskiego czy matematyki. Może będziesz miała tyle szczęścia, że znajdziesz zatrudnienie na warunkach Tobie odpowiednich, by pogodzić pracę z samotnym wychowaniem dziecka/dzieci
Nie miałam zbyt wielkich możliwości podjęcia pracy, kiedy w domu dwójka malutkich dzieci. Wtedy wpadłam na pomysł skorzystania ze swojej znajomości języka angielskiego. Tłumaczyłam, uczyłam, pisałam teksty. Do tego doszedł mi chłopiec do pilnowania. Jakoś potrafiłam przetrwać ten rok.

*zakupy - zawsze rób w discountach, z listą w ręku, schyl się po produkty w dolnej półki - są o wiele tańsze a często, nie kupuj markowych pieluch, słodyczy czy innych rzeczy.
Supermarkety, okoliczne sklepy i hipermarkety miałam obcykane na 102. Kupowałam najtańsze produkty. Niektórych używam do dziś, bo już wiem, że niczym nie różnią się od swoich droższych odpowiedników.  Robiłam pyszne jedzenie z niczego,dzieci szybciej wyrosły z pieluch,  a i czasem na koniec miesiąca zostawało, by wziąć  dzieci gdzieś poza dom.

*nie wstydź się poprosić o pomoc znajomych, czy umieścić posta na portalu społecznościowym, że potrzebujesz odzieży czy sprzętu do domu
U mnie co jakiś czas znajomi zrobili zakupy, a w internecie szukałam tanich lub częściej darmowych okazji by kupić dzieciom zabawkę czy też ciuchy.

*przyjemności - nie pozbawiaj się ich...znajdź tańsze seansy w kinie, pojedź z dziećmi na piknik zamiast do McDonalda (i tańsze i zdrowsze :P ), weź dzieci na rower, idź z koleżankami poplotkować.
W  tamtym okresie byłam mistrzem kolorowania, malowania, wycinania, sklejania, piknikowania, szukania nowych miejsc na ziemi, tworzenia teatru, wyszukiwania wszystkiego, co tanie i łatwo dostępne.

Dałam radę ja, dało tysiące innych kobiet, dadzą i następne.

Zawsze kieruję się zasadą "Nie ja pierwsza- nie ostatnia" i choć nieraz wiatr zawiał w oczy, to wstawałam i szłam....i ciągle idę.

środa, 8 lipca 2015

Poranne survival

Jako samotna mamuśka staram się mieć wszystko zaplanowane. Nie lubię, i nie potrafię, odnaleźć się w sytuacji, kiedy coś się gdzieś po drodze popsuje.

Poranki mam zaplanowane co do minuty.


MOGŁABYM PATRZEĆ TAK NA NICH GODZINAMI <3  !!!!!!!!!

6:00 pobudka moja (jak ja nie cierpię wstawać tak wcześnie!) i starszej córki, toaleta, szykowanie mundurków (zawsze gdzieś coś ginie, jakieś czary mary mamy w domu! )

7:00 pobudka chłopców - to jest prawdziwe wyzwanie. Kevin i Jay są prawdziwymi śpiochami. Potrafią przespać po 12h i ciągle im mało. Toaleta, ubieranie - wstyd się przyznać, ale ze swojego pospiechu często sama ich ubieram - wiem, wiem - TRAGEDIA!



7:30 śniadanie - no tu to już w ogóle istny cyrk - jeden chce płatki, drugi jajecznice. Na szczęście Ola sama sobie robi jedzenie i na nieszczęście woli sama jeść u siebie w pokoju (przeważnie zjada je zanim wstaną chłopcy)

8:00 sprawdzenie torb szkolnych, stanu wody w bidonie

8:05 chwila relaksu przy kreskówkach

8:30 wyjście z domu do szkoły - harmider, jak na jarmarku. Kłótnia o miejscówkę kolo mamusi, wyścigi kto pierwszy do auta, kto ma lepsza czapkę, kto szybciej zjadł śniadanie, kto jest grzeczniejszy........nie ma końca, aż do szkoły (niektórzy szczęśliwi - inni wręcz przeciwnie )



8:50 pozbywam się dzieci - zostawiam ich pod opieka wykwalifikowanych ludzi - niech im wszystkie siły nadprzyrodzone dopomogą.
Ufff, przeżyłam kolejny poranek

poniedziałek, 6 lipca 2015

No to chloop !!!

Nadchodzą cudowne dni gorąca, upału. Długo wyczekiwane wakacje. Trzeba będzie się schłodzić - najczęściej wybieramy wodę, lody. Najprzyjemniejszym sposobem jest jednak kąpiel . Morze, jezioro, sztuczne kąpieliska - mamy szerokie pole do popisu w wyborze miejsca. W każdym przypadku należy być pewnym, ze naszym pociechom nie grozi niebezpieczeństwo, bez względu na wiek.

Po pierwsze od maleńkiego należy uczyć dzieci szacunku do wody.
Dziecko powinno wiedzieć, ze w wodzie nie należy biegać, popychać się, skakać w niedozwolonych miejscach. Zasady niby oczywiste, a jednak co roku dochodzi do wielu nieszczęśliwych wypadków z udziałem najmłodszych.

Po drugie nie należy spuszczać dzieci z pola naszego widzenia.
Nawet, kiedy jest to tylko dmuchany basen dla najmłodszych dzieci. Pamiętajmy, ze woda jest zdradliwa,a chwila nieuwagi może kosztować bardzo wiele.



Woda jest cudowna i niezastąpiona. Kąpiele w basenie, jeziorze czy morzu, jeszcze bardziej. Niezastąpiona przyjemność korzystania nie zostanie nigdy zmącona, jeśli tylko będziemy się stosować do tych prostych zasad.

Czy można pogodzić karierę zawodowa z samotnym wychowaniem dzieci???

Każdy wie, jak ciężko w dzisiejszych czasach, czasach pogoni za pieniędzmi, jest pogodzić karierę zawodowa z wychowywaniem dzieci, niezależnie od tego, czy jest się samotnym rodzicem, czy tez wychowuje się dzieci wspólnie z mężem/partnerem. Oczywiście nie należy zapomnieć, ze zawsze, ale to zawsze, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To, co nam może wydawać się słuszne i poczciwe, dla innych będzie wręcz nie do zaakceptowania.
Jak wspomniałam, mam trojkę wspaniałych dzieci. A praca zawodowa…no cóż, pracuje, bo muszę. Nie jest szczytem moich marzeń, by pracować, jako opiekunka środowiskowa, choć bardzo kocham swoich pacjentów i wiem, ze moja praca jest bardzo potrzebna. Jednak to jedyny zawód na dzień dzisiejszy, kiedy mogę sobie pozwolić na wybór dni i godzin, w których będę dostępna, mogę sobie pozwolić na dni wolne, kiedy są mi bardzo potrzebne ze względu na chorobę dziecka bądź tez wywiadówkę czy przedstawienie w szkole u jednego z nich. Czy jednak wszystko jest tak kolorowe?
Otóż nie, powiedzmy, ze przychodzą wakacje bądź tez dłuższe wolne w szkole. Masz dwie opcje, więcej życie nie przewiduje – możesz zapisać dzieci do przedszkola, za które zapłacisz cala (dosłownie!) swoja wyplata, albo poprosisz kogoś o pomoc (kogo tym razem?). Ok, nie może być tak źle…przeanalizujmy ..
Przedszkole – dla mnie odpada w przedbiegach, bo jeśli mam pracować za darmo, to wole ten czas spędzić z dziećmi.
Rodzina – no i super, bo niby powinniśmy sobie pomagać, ale jak długo można z takiej pomocy korzystać?? A na koniec, najnormalniej na świecie, czy po prostu nie jest Wam szkoda dziadka/babci, którzy odkładają swoje życie, bo nawet na starość musza nam ciągle pomagać, zamiast żyć swoim życiem??
Przyjaciele/znajomi – no tak, opcja całkiem znośna, o ile nie okaże się, ze “za plecami” zostaliśmy złymi rodzicami, albo nie wypadnie im “coś nagle”, albo “kiedy po prostu maja dość”. W sumie nie ich dzieci.
Starsze rodzeństwo – świetne rozwiązanie! Rozwiązuje wszystkie problemy opieki nad małolatami!! Ale chwile, czy to nie jest przesada by dziecko opiekowało się dzieckiem? No powiedzmy, ze w momencie tej pomocy jest odpowiednia różnica wieku, starsze dziecko jest ogarnięte baaardzo, a “pomoc” nie będzie przekraczała dwóch dni w tygodniu, to opcja wydaje się bardzo sensowna.
A na koniec moje doświadczenie z tej dziedziny…
Jeszcze trzy lata temu nie było mnie stać na przedszkole dla dwójki maluchów, córka była za mała, by zajmować się braćmi a ja sama nie potrafiłam znaleźć takie pracy, która współgrałaby z praca mojego taty. Na dzień dzisiejszy znajomych nie pytam, bo widzę, jacy zaganiani., córka wciąż za młoda według prawa, by zajmować się rodzeństwem, a tata pomaga, kiedy może. Ja sama pracuje, jak mogę – czasami wieczorami i kiedy dzieci są w szkole, czasami weekendy, czasami 35h na tydzien a czasami 11h, ale pracuje. Trzeba żyć, trzeba pracować i nie poddawać się, bo naszym obowiązkiem jest utrzymać nasze pociechy.